Strona główna | |
Recenzje | |
"Wrzesień" - recenzjaPiotr Schmidtke, Valkiria Network
Political SF – tak by chyba można było zdefiniować gatunek, do którego należy "Wrzesień" Tomasza Pacyńskiego. Z jednej bowiem strony mamy tu klasyczne, militarne SF, a z drugiej – rozważania na temat tego, jak mogłaby się w pewnych okolicznościach potoczyć dalsza historia naszego globu. Przy okazji ujawnia Tomek zacięcie publicystyczne, bo wykorzystuje powieść jako pretekst do spojrzenia na współczesną nam sytuację polityczną Polski. Bezlitośnie drwi z wielu naszych narodowych absurdów, pokazuje, do czego może doprowadzić ślepy fanatyzm "pewnych" kręgów, nie zostawiając jednocześnie na wyznawcach tychże idei suchej nitki. Ale rozważania na temat aktualnej sytuacji politycznej to tylko tło, dodatek – głównym bowiem wątkiem jest co innego, a mianowicie – wojna. Wojna długa, bezpardonowa, brutalna. Wojna, w wyniku której Polska zostaje ponownie poddana rozbiorom, część jej mieszkanców uwięziona w obozach, a polskie wojsko – rozgromione. Wojna, którą Polska sama na siebie ściągnęła. Muszę się przyznać, że aż do momentu rozpoczęcia lektury myślałem, że "Wrzesień" to powieść o czasch II Wojny Światowej, wszystkie bowiem opublikowane fragmenty, a nawet informacje z tyłu okładki były na tyle ogólnikowe, że naturalnym zdawało się założenie, że właśnie z powieścią quasi-historyczną mamy do czynienia. Pewien magazyn dla panów o trzyliterowej nazwie opublikował nawet minirecenzję, której autor twierdził, że akcja powieści rozgrywa się podczas Kampanii Wrześniowej. Nie ja jeden dałem się więc nabrać; zawsze to jakieś pocieszenie. Głównym bohaterem książki jest Wagner, oficer rezerwy, który po rozbiciu swego oddziału postanawia zaszyć się w lesie, w okolicach Broku. Tam spotyka grupę partyzantów, którzy określają siebie mianem Wiewiórek – i tak jak ASowe Scoia´Tael prowadzą nierówną walkę z przeciwnikiem. Wagner znajduje dla siebie inne zadanie – zostaje wiedźminem, z braku potworów walczącym z niebezpiecznymi maszynami wroga – czołgami, helikopterami – oraz ludźmi, takimi jak zbyt okrutni Rosjanie. Konstruuje sobie nawet wiedźmiński kodeks, którym czasem – jak zwykł był to czynić Geralt – zasłania się w niewygodnych sytuacjach. Warto przy tym zauważyć, że nie uświadczy się tu bohaterów papierowych – wszyscy ci, którzy zakreśleni są chociaż trochę bardziej szczegółowo, są wiarygodni, prawdziwi. "Wrzesień" jest powieścią świetnie napisaną, nierzadko okraszoną żartami, lecz – gdy trzeba – zaskakująco poważną. Czyta się szybko i przyjemnie, bo ta książka po prostu wciąga – i aż żal, że kończy się tak szybko... Warto przy tym zauważyć, że autor dokonał udanej fuzji kilku fantastycznych gatunków – bo mamy tu zarówno political fiction, science fiction, jak i – w pewnym sensie – fantasy. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że zagorzali miłośnicy tego ostatniego mogą bez obrzydzenia po książkę Pacynskiego sięgać, bowiem, dzięki wprowadzeniu dwuznaczności takich, jak utożsamianie machin bojowych z potworami, możemy czytać tę powieść jako dark fantasy – oglądajac pogrążony w upadku świat, człowieka nie mającego szans w walce z bezlitosnymi, potężnymi stworami, ból i nienawiść. I, oczywiście, wiedźmina. "Wrzesień" został określony jako powieść rozrachunkowa – i nie mija się to z prawdą. Łatwo tu o gorzką refleksję nad sytuacją, do której zmierza Polska; nad tragediami, do których doprowadza wpajana Polakom od malenkości narodowa martyrologia. Tomek napisał książkę mądrą i ważną, którą, moim zdaniem, każdy powinien przeczytać.
| |
Strona główna | |
design by a.mason |